Niecodzienna rozrywka w mieście
Przyjechało wesołe miasteczko,a z nim cyrk duży.
Wszystkie dzieci aż podskakiwały,patrzyły z podziwem na chłopaków,
Jak montowali dach cyrku,montaż karuzeli,był tam nawet Murzyn.
Minęło kilka dni gdy wszystko było już przygotowane,
Karuzele wielkie,małe,młyn diabelski i salon śmiechu.
Mogły już dzieci i nie tylko, kupować bilety,urzadzenia przesmarowane,
Smaruje się je dlatego,by pracowały bez hałasu,pisku a nie do śmiechu.
Dzieci patrzyły na olbrzymi dach cyrku,był ciemnozielony,
Gdy już cyrk będzie gotowy,dzieci grzecznie będą prosiły mamę,tatę.
Weźcie nas do cyrku,będa klauni,żonglerzy,konie,pokaz bedzie fajowy.
Które były grzeczne,mogły spokojnie czekac na ten czas bajkowy.
I wesole miasteczko,oraz wielki cyrk codziennie były zatłoczone,
Dzieci dzieciom opowiadały,jak było,kto wystepował.
Codziennie były dwa przedstawienia,zawsze zapełnione,
Jakie zwierzęta występowały,akrobaci,żonglerze i czy klaun żartował.
Orkiestra pięknie przygrywała wykonawcom,jednak arena była najciekawsza,
Na każdy występ dzieci czekały niecierpliwie i nagradzały artystów brawami.
Szczególnie oklaskiwały klaunów,bo byli takimi bardzo śmiesznymi,
Nawet niewiadomo,kiedy przedstawienie się skończyło,dzieci klaskały gromko rączkami.
A w wesołym miasteczku wszystko aż kipiało,ludzie byli podnieceni,
Z dużych karuzel i małych ciągle słychac było śmiech i krzyki.
Dzieci najbardziej śmiały się w salonie krzywych luster,były zachwyceni,
Wszyscy byli w dobrych nastrojach,a dzieci mogły zobaczyć nawet kucyki.
Ja też tam byłem,najbardziej podobały mi się ewolucje akrobatów,
Oraz tresura tygrysów,lwów i zabawa tresera z foką i klaunów żartami.
Ale również amazonki,które po arenie kłusowały,na koniach bez batów,
Trzymając każdą nogę na innym koniu,żonglowały zapalonymi pochodniami.
Konie były białe,ogony uczesane w piękne warkocze,a na głowach pióra,
Uprząż piękna,kolorowa,wierzcie mi,warto to było zobaczyć na żywo.
Każda amazonka w pięknym kostiumie,galopowały równo,to piękna tresura,
Była też tresura pudelków,a klauni wygłupiali się z małą małpką,istne cuda.
Żałujcie,ze nie mogliście być tam ze mną i podziwiać,jak pięknie tam było,
Ale jak mogło nie być,cyrk był Państwa Zalewskich z samej Warszawy.
Było kolorowo,wspaniale,a orkiestra dodawala szyku i szkoda by było,
Cały występ był silnym doznaniem,bo to cyrk bardzo,szykowny i znany.
Wiersz ten napisałem dzisiaj tj.25 maja 2011 r.
zdjęcie ze strony