A B E C A D Ł O P O L S K I E J M Ł O D Z I E Ż Y D Z I S I A J
Dzień cały minął, czy coś dziś się ziści-
Dzień cały minął, czy coś dziś się ziści-
Późnym wieczorem nasze polskie abecadło,
W głowie ma zamęt,brak mu dobrych myśli.
Za głowę się złapało,co mnie dziś napadło.
Ledwie ranek nastał wstało abecadło,
Ranek przyniósł mu sporo nowych myśli.
Polskie abecadło,co to kiedyś z pieca spadło,
Do rozwiązywania nowych spraw gotowych.
No bo jak nie patrzeć na polskie litery,
Trzeba w polskiej mowie szybkich zmian,rotacji.
Należałoby w tym czasie krzyknąć:do cholery,
By w kolejnych latach nie dostać wariacji.
Posłuchajcie sami,może mi się śniło?
Że niepotrzebnych nam złych słów znowu już przybyło.
Litera A-amfę przypomina mimo woli,
B-jak spojrzeć gołym okiem,też dziś coś ją boli.
Brzuszki ma wyraźnie wzdęte,wyrazy niesmaczne,
Też B zawierają,nie brzmią tu najskładniej.
Tylko w staropolskim brzmiały jednoznacznie,
Nie zawierały śmieci,wtedy było składniej.
C-to litera o ładnym wyglądzie i brzmieniu,
Ale już znaczenie jej młodzi upodlili.
Cykor,cwaniak cwel,to jest w jej imieniu,
Potem ćpun,ćwok,ciota,to ci sami wymyślili.
D-tu chociaż złych słów nie dostrzegłby cienia,
Jeszcze na razie nie,czy się cos nie zmieni.
Młodzież nasza jest zdolna i ciągle coś zmienia,
Mam złe przeczucia,w drodze są jeszce gorsze brzmienia.
E-tabletki ekstazy i tym podobne, to Polaków boli,
Że młodzież w swej ojczystej mowie takich słów używa.
Mnie to bardzo gniewa,że młodzież tak lekko w słownictwie swawoli,
A staropolskie, czyste słownictwo z wstydem swą twarz skrywa.
Dzięki polskiej młodzieży mówiącej dziś podle,
Dzięki tym wszystkim mówiącym pokracznie,
Która zapomniała, że orła w koronie ma dziś w swoim godle,
Polska w świecie nie zyska,stracić może znacznie.
F-tu Was zaskoczę,to fajfus, fiolka kompotu,
G-gryps, gazrurka,strefa Gazy i masa kłopotu,
Głupol, gówno, gnojek, gryps, to dzisiejsza polska bajka,
To się narobiło z polskim słownictwem,to straszna ciapajka.
Schodzimy na psy z własną,piękną mową,
Język nasz chropowaty, chamski,wręcz aż brzydzi.
Jakbyśmy byli ogarnięci jakąś cichą zmową,
Z kulturą polskiego języka obcym nam do łydki.
Sam profesor Miodek,mimo, że jest w mediach,
Im dalej posuwamy się z upływem czasu,
Nic sam tu nie zrobi,g dy w narodzie bezład,
Z naszym językiem brniemy w bagno w środku lasu.
H- nic do niej nie trzeba mi dodać,
Mnóstwo wstrętnych słów z nią będzie się kojarzyć.
Mógłbym Wam złych przykładów podać,
A o polskim honorze,też na H, można tylko marzyć.
Teraz dalej snujmy się z kolejną literą,
Wyczuwa się tutaj brak Bożego słowa.
I - to iniekcja z kompotu,czasem kontakt z herą,
Polska do poprawy języka jeszcze nie gotowa.
J- Jezus bolejący nad słowiańskim ludem,
Wydaje się bezsilny nawet swoją mocą.
Co na łono świata przyszedł, był na ziemi cudem,
Nam tylko w kościołach serca załomoczą.
K- kokaina, kompot, siadasz na ławeczkę,
Po tym strzale odlatujesz, w oczach kolor tęczy.
Widzisz przez jakiś czas, potem znów działeczkę,
Gdy z tęczy powrócisz,znowu głód Cię męczy.
L- lump,lekka działka chociaż na godzinę,
Znowu w dal odchodzisz,w oczach widzisz cuda.
By za czas jakiś poczuć znów gadzinę
Lecz Ci nie lżej wcale, znów Ci się nie uda.
Ł- łachudra, chcesz kolejnej dawki,jeden mały strzał,
Poprafisz alkoholem, to pewna Twoja metoda.
M -mała porcja, znów Ci doda pewności kawałek,
N -narkotyk dla Ciebie, tak bardzo Cię szkoda !
O - odwyk,opieka,opatrzność, to kojarzysz,
P-pankowcy,nie brataj się z nimi,bo Ci nie przystało.
Tymczasem w piekielnym ogniu głodu się smażysz,
Opierasz się na teorii, byle coś się działo.
Rurka metalowa, kij bejsbolowy do bicia,
Różnie z Wami bywa, gdyż jesteście głupi.
Załóż kominiarkę,będziesz nie do odkrycia,
Już od Ciebie bije życia kresu zapach trupi.
Rozwalacie równo,jak Wam coś podleci,
Ja zaś szukam w Was odrobiny zalety.
Wy sobie rozważcie,żeście zwykłe śmieci,
Gdy się Wam przyglądam,widzę zwykły szalet.
S-na tą literę dużo słów jest złych,to cała szajka,
Co w grupie są silni, ot, gówniarzy sfora.
W pojedynkę potulni,niewinni-wprost bajka,
Muchy by nie skrzywdzili,w spodniach nóż (kosa spora).
Na palcach kastety,w dłoniach łom, gazrurka,
Teraz on w tym świecie, panisko w swej grupie.
Czy na osiedlu,ulicy,na stadionie-pokaże pazurka,
Pójdzie z grupą na całość,choćby i po trupie.
Kto im się w grupie ośmieli podskoczyć,
Są najodważniejsi,prawdziwi kowboje.
Gotowi wszędzie zawsze i każdą walkę stoczyć,
Niby to gieroje,dla mnie raczej to dresiarze i ich rozboje.
T-teraźniejszość teraz to także twór taki,
Sprzyja niby narodowi,choć to nie przyczyna.
Naród nasz jest dzisiaj również byle jaki,
Trąci taniochą,nawet burdy teraz w Sejmie wszczyna.
Immunitet mimo afer poseł z dumą nosi,
Choć mandat dostał z rąk swego narodu.
Jednak dzisiaj dumnie wzrok swój w dal podnosi,
Mimo,że już z wszystkich afer czuć tak dużo smrodu.
U-upadek,uzurpacja,upodlenie ludzi,
Całkiem sprzeczne uczucia w Polsce narastają.
Czasem nikła nadzieja jeszcze sie w nas budzi,
Kolejne rządy do głów nam głupotę wpajają.
V-victoria,nagle w Polsce w nicość się obrócą,
Gdy młodzi ludzie pójdą po rozum do głowy
Choć to ciężkie zadanie,dobre czasy wrócą,
Gdy cały naród do wielkich czynów będzie już gotowy.
W-wnet w gonitwie za walutą i wielką mamoną,
Wyniszczy się naród w tym kotle goryczy.
Nikt uwagi nie zwróci,co z tą polską mową,
Prawdziwych Polaków zbyt mało naliczysz.
Z-zwrócić sie z tym problemem do samego Boga,
Nachodzi nas Słowian czasem takowe marzenie.
Lecz nie tymi torami biegnie Polski do sukcesu droga,
Za wszelką cenę trzeba nam zmieniać narodu myślenie.
Zróbmy zwarte szeregi,wszyscy jednym chórem,
Przeciwstawmy się wszyscy psuciu polskiej mowy.
Z prawdziwym polskim abecadłem stańcie mocnym murem,
I wtedy wszystkim rodakom Bóg pomóc gotowy.
Nasz orzeł w koronie,ten biało-czerwony,
On swym ostrym wzrokiem patrzył będzie czujnie.
I słuchał pilnie,zawsze pokazując szpony,
Czy naród wciąż ginie,czy rozwija bujnie.
Nie będę cytował,kto i gdzie powiedział,
Że Polacy to naród idiotów,głupców i warchołów.
Lecz ten,co Nas tak nazwał pewnie też nie wiedział,
Że i w jego kraju pełno było głupków i różnych matołów.
A przecież tylu wspaniałych pisarzy,poetów,noblistów,
Miała w dziejach Polska, kompozytorów, muzyków, sportowców.
Było i jest wielu bohaterów,żołnierzy,rzeźbiarzy,artystów;
Czy doczekamy się jeszcze tak cudownych chłopców.
Tu się kończy to moje,nowe,skromne abecadło Polski,
Choć sam się dziwię,że utwór napisałem dla moich rodaków.
Chciałem zawsze, by nasz język słowiański i swojski,
Był dumą dla biednych i bogatych,wszystkich nas Polaków.
Bo mi przyzna każdy polonista,byle z powołania,
Że gdy w polskim MEN-ie postępu są plany i prace;
Widzę w oczach decydentów obłęd i marne zmagania,
To czuję wielki smutek,bom co kochał-stracę.
Wiersz ten napisałem już bardzo dawno,bo dnia 28 listopada 1989 r
.zdjęcie ze strony
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz