jak kwiat rozwijało,
I nagle coś pękło, jak mydlana bańka,
dwanaście lat temu to nas spotkało.
Zachorowałaś na ciężką depresję,
odtąd byłaś nie ta samą osobą,
Poczułem się wtedy winny,
tym bardziej musiałem się zająć Tobą.
Aż nadszedł dzień, którego miało nigdy nie być,
bo się go nie spodziewałem,
stało się najgorsze niż mogłem przypuszczać,
bo teraz ja zachorowałem.
Kiedy otrzymałem wynik badania
I okazało się, że wykryto u mnie chłoniaka,
Poczułem, jakbym dostał obuchem w głowę:
O Boże, tyle nieszczęść a ja mam raka.
Dzięki kochanej przyjaciółce Gabi
Otrzymałem niezbędne dane o tym potworze,
Który wygodnie usadowił się z jadowitym uśmiechem
W jakiejś mego ciała norze.
Ale ja nie poddam się od razu,
Chcę go śmiało złapać za ten jego wstrętny łeb
I stoczyć z nim walkę jak gladiator,
Póki nie zdechnie i nie zamknie ślep!
Gdyby od choroby, która mnie dopadła,
Zależało całe moje życie ,
Może cicho zapłakałbym i prosił-
Pocieszcie mnie skrycie.
Lecz nawet cóż tu oczekiwać ,
na choć szczere słowa otuchy,
Kiedy to ja i tylko ja zmierzyć się z tym muszę,
By ustrzec się kostuchy.
Wiem, że jest podstępny, groźny i niejednego już wykołował na życie,
Najwięcej zależy od mej psychiki,
Przebiegłości i przemyślanym sprycie.
Wiem moi drodzy, że brak Wam we mnie wiary,
Że mi nie wierzycie, ale tylko walką mogę wyjść z choroby,
Iść dalej przez życie.
Najpierw po otrzymaniu wyniku,
Przyszło niesamowite osłupienie,
Przeradzające się z godziny na godzinę ,
w zupełne ogłupienie.
Za nim niemoc straszliwa, żal do wszystkich i do nikogo,
Gorycz niepojęta.
Jak to? To mnie też dopadło?
Szybko muszę się opamiętać.
Muszę zewrzeć wszystkie siły,
Ustawić psychikę, cały swój organizm,
By ten twór miał we mnie prawdziwą hippikę,
Niech się zziaje, zanim dotkliwie mnie zrani.
Nie mogę nad nim się czulić, muszę być w ciągłej walce,
Bo trudno o takiego wroga,
Za przyjaciół mam siebie, swoją wolę walki,
A jak trzeba Boga.
Będzie to walka straszna,
Wojna na wyniszczenie, na życie lub cios ostateczny.
Ten zwycięży, czyj lepszy będzie jego miecz obronny, obusieczny.
Wielu przede mną nie dostąpiło
Możliwości przezwyciężenia nowotworu,
Mimo, że walczyli z nim wściekle,
Jak silna może być rozpacz w walce do oporu.
Gdyby moja walka jak rzadko która,
Zakończyła się Victorią,
Niejednego z Was czytelników
Zadziwiłbym tą całą historią,
Bo gdyby moje wiersze sercem pisane
Będą się nadal pojawiały,
To będzie znaczyć, że zwyciężyłem,
Że jestem zdrów i cały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz