M E M E N T O O D Z I E C I A C H
Swoją wyobraźnią
Widzę czyjeś mieszkanie,
Brudna kuchnia.
Spory pokój z gołą podłogą,
W pokoju na dość sporym stole
Dwie butelki po wódce.
Jedna pusta, druga opróżniona
Ale tylko do połowy.
Na starym fotelu
Chrapie zarośnięty mężczyzna.
Na zdemolowanej wersalce
Śpi niechlujnie roznegliżowana kobieta.
Jest względny spokój.
Na stole opróżniona do połowy butelka mleka,
Muszę się skupić, obraz mi ucieka.
Na tym samym stole połowa okrągłego chleba
Lecz nie krojona,
Wyszarpywana kęsami dziecięcych rączek.
Na podłodze w zniszczonych ubrankach,
Cicho bawi się czteroletnia dziewczynka
A z nią nieco starszy chłopiec,
To zapewne dzieci śpiących.
W powietrzu odór alkoholu,
Popielniczka na stole pełna niedopałków papierosów.
To jest dzisiaj święto.
Jutro też tak będzie-nie wiecie dlaczego,
Bo ci pijący pijackim snem dostali
Zapomogę dla dzieci z opieki społecznej.
Lecz za dwa, trzy dni będzie butelka denaturatu,
I nie będzie spokoju, lecz dalszy ciąg
Pijaństwa rodziców i dzieci dramatu.
Tak dzisiaj jest w wielu rodzinach.
Codziennie świętują-co jest przyczyną?
Na biednych buziach dzieci smutek, strach,
W oczach widać przerażenie.
Gdy rodzice się obudzą
Znowu będą krzyki, awantury,
Czasem się nawet biją między sobą.
Dzieci z przerażeniem chowają się po kątach
By nie dotknęła ich ręka
Zataczającej się matki lub wściekłego ojca.
To nie rzadki obraz w polskich domach,
Albo w blokowiskach, w których przyszło żyć.
Sąsiedzi obojętni zwykle na krzyki i wrzaski,
Lepiej nic nie widzieć i udawać głuchych.
Nieczułych na los dzieci przez los skrzywdzonych.
Dobry Panie Boże, czy nie widzisz krzywdy,
Czy Twój złoty tron nie jest za wysoko,
Bo gdybyś wszystko widział, byłby drugi potop.
Wiersz ten napisałem dnia 02.06.2000 r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz